poniedziałek, 26 marca 2012

Jutro wyjazd

Do Lublina. Odwiedze ciocie i wujka. Ale najpierw wizyta w akademiku przyjaciolki z czasow gimnazjum. Pojutrze jest dzien otwarty na Politechnice Lubelskiej, chce pomeczyc psorow i studentow swoja obecnoscia. Goraco dzisiaj. Nie sprzatalam w pokoju ani dzis, ani wczoraj, po powrocie z Kobylki. Nie czuje takiej potrzeby, raz na jakis czas musze poczuc, ze mam kontrole nad zyciem. Maly syf nikomu nie zaszkodzi.
I pisze z norweskiej klawiatury, orewla. Stad brak polskich znakow. Dobrze mi tak.
Zastanawiam sie czasami (po akcjach na forum) dlaczego nasi rodacy nie przygotowuja sie bardziej do wyjazdow do obcych panstw. Przeciez pare chwil poswieconych na wyszukanie koniecznosci to nie strata, a zysk, bo przybywasz do np. Norwegii oblatany i stoisz na pewniaku, nie szarpiesz sie...

Miesny jez, miesny jez, ty go zjesz, ty go zjesz.

piątek, 23 marca 2012

Podatki sratki

Muszę się rozliczyć z fiskusem, to smutne, ale biurokracji się nie przeskoczy. Taka nasza cywilizacja, lubimy mieć wszystko na papierze, datę urodzenia, datę śmierci, przebyte choroby, nikt nikomu na słowo nie wierzy - i słusznie.

Po parapecie pełzają promienie słońca, odbijając kształt okna. Prześlizgują się pomiędzy plamami brudu na szybie. Trzy czarnobeżowe kulki z ogonkami drzemią skulone w posłaniu z różowego koca. Suczka czuwa za mną, przyczajona.

Wypełnia mnie błoga obojętność. Pamiętasz, Radka? Chciałaś, żebym opisywała swoje uczucia.
Analizowanie samej siebie to piękne zajęcie.

środa, 21 marca 2012

#6

Psich kup duże ilości, psich kup ogromne ilości...
Nie do końca wyspana noc i pobudka o 4.50. Ot, uroki szczeniaczków w naszym pokoju. Musiałam rozbudzić się wcześniej, żeby funkcjonować jakoś. Zabawy snem są męczące, chrzanić nocki na komputerze. Na moim zegarze 6.35.

wtorek, 20 marca 2012

Wywiało.

Først og fremst - wieje niesamowicie. Wyobrażam sobie, co musi się dziać w stolicy. Widmo spychanych w dół wycieczkowiczów na warszawskiej Starówce chodzi za mną, ilekroć spojrzę za okno.
Mojej mamie odbija. Znowu. Poszła do sklepu na głównej ulicy Z., by obkupić się w kosmetyki, których prawdopodobnie nigdy nie będzie używać. Nie rozumiem jej. Zamiast smarować twarz kolorami, powinna zadbać najpierw o jej wnętrze. Ale to tylko ja.
Od trzech dni oglądam Pretty Little Liars. Dziś siedziałam do czwartej, skończyłam na 8. odcinku sezonu drugiego. Muszę jakoś spędzić czas. Nie mam ochoty myśleć, ale mój mózg ma inne zdanie co do mojej psychicznej kondycji i co i rusz serwuje mi rollercoaster pomysłów. Na zakrętach się zawieszam i trzeba mi powtarzać dwa razy, co się do mnie mówi. Jednocześnie dawno nie czułam takiego wewnętrznego spokoju.
Biegałyśmy wczoraj z siostrą. Planuję namówić ją i dzisiaj.
Braciałke wariował nieco na zakupach z nami, nie chciał wchodzić do wózka, latał po ulicy. Spotkałam starą znajomą, M., z którą chodziłam na świetlicę. Ma już dziecko i męża. Oraz grubego, puchatego psa. Z całej rozmowy zapamiętałam jej szczęśliwy uśmiech, zniszczone czarnogranatową farbą włosy, przepalone L&M-ami zęby, dołeczki w policzkach.

niedziela, 18 marca 2012

#4

Syf w pokoju niemal sprzątnięty; zza pudeł i toreb wyłoniło się moje ukochane wyrko, nareszcie mam gdzie spać. Muszę się zmotywować, by sprzątać częściej. Inaczej zabiją mnie kolonie stu gatunków roztoczy.

Ten weekend prześladowało słońce, które ze swoimi wszędobylskimi promieniami grzało mi plecy w podróży z sąsiedniego miasta do domu. Wizytowałam w K. przyjaciółkę; po wspólnie spędzonej nocy (bez skojarzeń!) zostałam obdarowana połową domowej strucli ze śliwkami.

Znalazłam swój zeszyt, ten z pamiętnikiem. Nie wracam do niego, przynajmniej nie teraz. Może już nigdy. Muszę przywyknąć do wystukiwania słów na klawiaturze, nitkt tego za mnie nie będzie robił. Łamanie starych zwyczajów wcale nie jest łatwe. Zwłaszcza, gdy skrobało się zawzięcie w zeszycie od lat.

Wynalazłyśmy z przyjaciółką nową formę rozrywki: filmy kręcone z pozycji/widoku maszynisty pociągu. Kamerę umieszczasz na dachu z przodu pociągu i jedziesz, a ona rejestruje całą trasę. Dzięki temu wirtualnie mogę zwiedzać Norwegię. Póki co na odcinku Oslo - Bergen.

http://www.youtube.com/watch?v=p4do0JuXuqk&feature=related

piątek, 16 marca 2012

#3

Zdaje się, że zegar na dole źle notuje godziny dodania postów.
Dostałam kapciem w żebra od mamy, bo za głośno na klawiaturze pisałam.
Ciemno tu w pokoju.
A obok mnie popyla telewizor. Nie cierpię telewizji, nie przepadam za internetem. Ale gdzieś normalnych ludzi trzeba szukać. W mojej okolicy wyginęli. Ewoluowali w plastiki, szanelki, pseudospeców IT.
Siostro, ratuj, obudź się.
Mamy syf w pokoju, nie chce nam się go sprzątnąć. Moje wszystkie rzeczy z akademika leżą na podłodze i próbują być niezauważalne. Mam wysuwane łóżko, więc przez itemy naziemne nie śpię w nim od trzech dni.
Wczoraj spałam w wyrku siostry, dlatego chcę żeby wstała. Obudziła się i zrobiła mi miejscówkę.
Skończyła mi się herbata w kuflu, muszę iść po jeszcze.

#2

Akademik prawie załatwiony, swoje rzeczy zabrałam już parę dni temu, teraz tylko czekać do poniedziałku.
Słońce zaatakowało już z rana i mrużyłam oczy, wracając pociągiem do Z.
Nie wydaje mi się, aby wiosna przybyła permanentnie.
Świeże powietrze to jeszcze nie wszystko. Dopiero rytuał umycia okien pieczętuje koniec zimy.
Właściwie nie wiedziałam o czym napisać, ale poczułam wewnętrzną potrzebę, więc...
Naprawdę mi ulżyło, że mam gdzie pisać. Byłoby miło, gdyby jeszcze znajomi chcieli ze mną gadać. Ale na to się na razie nie zanosi - jedna kończy sesję, druga wyleciała i milczy, trzeci ma pościgówkę z analizy...
A ja na wolności kopa dostałam i... okazało się, że nie wiem nic.